piątek, 24 czerwca 2011

brzuch mnie boli i randkę mam dziś ...

założę chyba czarną koszulę, bo ten niebieski jakoś tak za bardzo firmowo wygląda ... nie chcę by czuła się jak na spotkaniu biznesowym ...

widujemy się już tak raz, dwa razy w tygodniu spędzając ze sobą po kilka godzin - to miłe, dla mnie nawet fantastyczne, ale zupełnie nie wiem do czego prowadzi ... znaczy wiem - porządne dziewczyny, z którymi spotkania robią na mnie takie wrażenie zazwyczaj okazują się niezainteresowane ;)

wszystkie inne zainteresowane są ... ładne, brzydkie, mądre, głupie, średnie - wszystkie jednym słowem - nie mam problemu z zagospodarowaniem sobie czasu w towarzystwie kobiet, ale gdy mam spotkać się z nią jakoś tak boli w brzuchu, nerwy jakieś coś sam nie wiem, to skomplikowane, bo już dawno przestałem wierzyć w miłość jako taką ...

ciekawe co powiecie jeśli powiem Wam, że
znam już ją ponad 3 lata. nigdy moje myśli nie przestały krążyć wokół jej osoby. W międzyczasie rzeczywiście, że tak powiem, nie byłem święty, bo lubię, po prostu uwielbiam te Wasze zgrabne pupy i gdy zbliża się lato po prostu nie mogę się skupić ... ostatnio jednak zbastowałem - w tym samym momencie, w którym przestałem pić na imprezach i jeść co popadnie - przestałem też umawiać się z laskami, które nie miały w tym żadnego innego celu jak tylko się pobzykać ... jakoś tryb życia się zmienił, inne rzeczy stały się ważne ...

dziś się z nią spotkam - pewnie jak zwykle (kurde), jak nie ja, coś palnę bez sensu, ale mi się to zdenerwowanie, ta cała otoczka niepewności bardzo podoba - gdyby jeszcze mogło się to skończyć czymś więcej niż koleżeństwem to byłbym mega szczęśliwy. Znam jednak siebie. Znam mój fart do kobiet. Lubią mnie wszystkie - wiem, skromność przemawia przez szowinistę - romantyka, ale tak jest lubią mnie wszystkie, tylko nie te, w znajomość z którymi wiem, że mógłbym się na poważnie zaangażować ... próbowałem czegoś pośredniego, ale nawet mi się bzykać nie chciało wtedy. Byłem z laską która była całkiem mądra, wyglądała nieźle - a mi się nie chciało ... brakowało mi czegoś, może uczuć, może ognia jakiegoś, może czegoś czego nie jestem w stanie zdefiniować - tak było od początku jak tylko zacząłem z nią być i choć starałem się bardzo by jakaś iskra się we mnie pojawiła to związek z nią był niczym związek dwójki ludzi którzy dopiero co obchodzili swoje 76'te urodziny ...

dziś randka ;) - powiem jej że najbardziej cieszyłbym się gdyby mogła skończyć się w niedziele - zaproponuję spontaniczny trip nad morze, na mazury, w góry gdziekolwiek - zawsze widzę ją tak gustownie i dość oficjalnie ubraną, a wiem, że w domu trzyma adidasy i bluzę z kapturem i chętnie gdzieś nad jeziorem na pomoście widziałbym ją w tym stroju przytuloną do mnie - nas siedzących i popijających wino, śmiejących się z jakichś durnych rzeczy ... ale to nawet nie pieśń przyszłości ...

prawdopodobnie (i to pozytywny scenariusz) jak spotkamy się koło 19'stej to pożegnamy się koło 23'ciej i tyle ... będzie miło, ona będzie jak zawsze subtelna i podpowie mi że kiedyś spotkam tą jedyną - hehe, pewnie nie zapytam jej o to, w którą stronę zmierza ta znajomość ...ahhh właśnie...

czy to moja skłonność do sado-maso?
Nie zapytam gdzie zmierza znajomość w obawie, że usłyszę, że już jest tu gdzie ma być jesteśmy dobrymi znajomymi i tyle ...

już wolę oszukiwać się że będzie inaczej, tylko po to by nie doprowadzić do sytuacji, w której ona dojdzie do wniosku, że musimy przestać się widywać, żebym się nie wkręcił za bardzo ;)

cholera dziewczyno :P za późno ... ;)

wiecie co ... najgorsze jest to, że mam ogromną ochotę na kobiece ciało - piszą do mnie koleżanki i wiem, że mógłbym coś sobie do domu przyprowadzić, a nie robię tego ... może powinienem, może trzeba żyć carpe diem i inne pierdoły, może każda chwila zasługuje na swoje miejsce w pamiętniku, może powinienem żyć jak żyłem, czyli bawić się i nie patrzeć dookoła?

heh, a może Wy mi coś poradzicie?

14 komentarzy:

  1. Pierwszy raz słyszę (czytam),żeby facet tak się stresował przed randką. Serio ! Zawsze mi się wydawało,że koszula, buty, bach i gotowe ...idzie. Że to my musimy godzinami przesiadywać przed lustrem, nie wiedzieć w co się ubrać etc. Powodzenia życzę i samych przyjemności :) Mam nadzieję,że będziesz się dobrze bawił.
    W końcówce zbyt wiele "może", co dla mnie oznacza,że jednak "bawienie się" nie bardzo Ci pasuje :) Patrzeć dookoła trzeba ! W przeciwnym razie kiedyś w końcu kogoś zranisz !

    OdpowiedzUsuń
  2. hehehe ja się nigdy nie stresuję! z nią tak mam tylko ;) ale to dobrze że i tak do niczego nie prowadzi ta znajomość, a ja się nakręcam ;)? potem to się odbije na jakiejś niewinnej pupie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż ... widać gołym okiem,że do optymistów to Ty nie należysz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skłonności sado-maso są chyba już wpisane w psychikę. Sama pamiętam okres w życiu, kiedy obrałam sobie mojego najlepszego kumpla za obiekt zainteresowania. Przez dobre kilka lat bawiliśmy się świetnie w swoim towarzystwie. Kiedy on zapytał jak to z nami będzie dalej, spanikowałam. Później już nie było tak swobodnie. Do chwili, kiedy zrozumiałam, że cholernie mi się podoba i mało z kim się tak dobrze bawię. Odważyłam się przeprowadzić szczerą rozmowę i powiedziałam co czuje. Teraz jestem szczęśliwa i cieszę się, że odważyłam się postawić sprawę jasno. :)
    Skoro czujesz, że jej towarzystwo jest dla Ciebie czymś więcej niż relacją kumpelską radziłabym Ci delikatnie wybadać grunt. Może nie prosto z mostu, ale pomału. Pomysł z tripem jest okej, jeśli się zgodzi mielibyście sporo czasu na luzie, w innym otoczeniu, żeby odkryć tą drugą 'mniej oficjalną' stronę. Jeśli ona nie chce czegoś więcej, to będziesz wiedział na czym stoisz. Wiadomo, może zaboleć, ale powolne cierpienie i nadzieja jest jeszcze gorsze. To tylko moje skromne zdanie :)
    Pozostaje mi życzyć udanej randki.
    PS. Fajnie, że zmieniłeś tryb życia. Też to zrobiłam jakiś czas temu i nie żałuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawo brzmi - przyciągasz to o czym myślisz. Jeśli masz dobre intencje to w końcu trafisz na kogoś właściwego. Czy juz na tej randce? Przekonasz sie wkrótce.
    W każdym bądź razie niech moc będzie z Tobą;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ;) piszcie do mnie ;) .... radzcie jak dzialac - same wiecie najlepiej co by na Was podzialalo

    Ps. Jestem juz pod jej domen ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wrzuć na luz, bo schrzanisz!
    Uśmiechaj się, to dodaje animuszu i rozładowuje napięcie:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, ze to są klasyczne objawy zakochania - coś jak motyle w brzuchu, prośby o radę - czy Ty jesteś pewny, że nie wierzysz w miłość i inne takie?
    Na moje oko się boisz, tylko nie wiem, czego bardziej - tego, że ta znajomość wiecznie pozostanie na tym samym etapie, czy tego, że posuniecie się dalej i znów się rozczarujesz...

    Jak działać? Hmmm, no ja tam wolałabym wiedzieć konkretnie, na czym stoję, chciałabym wiedzieć, dokąd zmierza ta znajomość...
    Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeżeli się stresujesz, to chyba faktycznie wpadłeś w stan, w który podobno nie wierzysz :D
    Trzeba iść na żywioł, jak osoba jest odpowiednia to nie ma co się stresować, jakoś samom wszystko wychodzi :) Choć teraz pewnie już moje słowa na nic się nie przydadzą, bo pewnie już cała akcja trwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bezczelnie zapytam : rozwiniesz temat ?:)

    OdpowiedzUsuń
  11. od zawsze mam Was NIEBIESKICH blisko siebie...tak więc Witaj na pokładzie GÓRNYM :)

    OdpowiedzUsuń
  12. http://www.zdrowebiuro.pl/kolory_w_biurze__czesc_2.php

    niebieska koszula - negocjacje na wyżynach :)

    OdpowiedzUsuń